Odchudzanie a letnie pułapki
Z jednej strony to czas, gdy zdecydowanie najłatwiej zrzucić nadmierne kilogramy. Z drugiej z kolei – zwłaszcza w okresie urlopów – najeżony żywieniowymi pułapkami. Jeśli w nie wpadniesz, to prawie na pewno wrócisz z kilogramowym nadbagażem.
Co znajdziecie w tekście:
Alkohol
Celowo umieszczam go na pierwszym miejscu. Bo jest jedną z głównych pułapek czekających na Ciebie. Po pierwsze urlop to czas, kiedy pozwalasz sobie na więcej. To truizm. Zwykle alkohol na wakacjach leje się i w ciągu dnia i w nocy. To po pierwsze powoduje, że często nie dojadamy. Nasze posiłki w ciągu dnia stają się – mówiąc delikatnie – mało regularne. To nie pomaga się odchudzić.
Z drugiej strony, kto po alkoholu nie ma tzw. gastrofazy ręka do góry;). Niewiele będzie takich osób. Co jemy w takim czasie? Nieważne tak naprawdę. Ma być szybko, smacznie, a że przy tym niezdrowo? Alkohol stępia trzymanie się zasad. Tych żywieniowych i nie tylko. Po takim tygodniowym maratonie możesz się obudzić z dodatkowymi kilogramami.
Chłodne napoje
Urlop to nie tylko alkohol, to też spora ilość płynów, które zwykle omijamy. Mam tutaj na myśli dosładzane soki i kolorowe, gazowane napoje. Niby masz świadomość, że są one niezdrowe, ale – z ręką na sercu – nie zdarza Ci się w czasie urlopu pić je w dużych ilościach? No przecież mam wolne. Odpoczywam również od żywieniowego rygoru. Oczywiście, ale robisz to na własną odpowiedzialność. Warto mieć świadomość, że to może się odbić na Twoim wyglądzie. O tym ile cukru dodawanych do napojów typu cola pewnie wiesz. Tak, to idzie w łyżeczki.
Pułapką jest też to, że są one łatwo dostępne. Owszem latem możesz robić soki ze świeżych owoców, ale jednak nieco czasu na to potrzebujesz. A tego na urlopie przecież nie ma;).
Jedzenie
Tak w końcu doszliśmy do tego co najważniejsze. Urlop i szkodzące odchudzaniu jedzenie. Pewnie można by napisać niejeden elaborat na ten temat. Zagrożenia w czasie wakacji czyhają praktycznie wszędzie. I dobrze o nich wiesz, ale z racji – patrz akapit 1 – alkoholu przymykasz na nie oko. W końcu do cholery masz urlop i chcesz się bawić. Znajomi organizują grilla? To dlaczego mam nie jeść tych wszystkich pysznych rzeczy, które skwierczą na ogniu, a przy okazji tak cudownie pachną.
Wracacie z upojnej letniej imprezy i całkiem „przypadkowo” przy drodze stoi budka, czy food truck w którym sprzedają – znowu cudownie pachnące – kebaby, burgery, belgijskie frytki i co tam sobie jeszcze można wymarzyć. No jak sobie tego odmówić?
Grillowanie
Nasz – kolejny – sport narodowy, który obecnie przyjął postać manii:). Już wspomniany wyżej Grillujemy zawsze i wszędzie. Niektórym nie przeszkadza nawet niska temperatura i – mówiąc oględnie – niesprzyjające warunki pogodowe.
Co prawda coraz łatwiej znaleźć przepisy na „dietetyczny grill”, ale powiedzmy sobie szczerze, nie to nas najbardziej cieszy:). Nie ma to jak mięso z grilla. Jeśli w czasie urlopu zdarzy nam się je zjeść raz czy dwa, to nic wielkiego się nie stanie. Problem pojawi się w momencie, gdy w naszym letnim jadłospisie będzie przeważało tłuste grillowanie.
Morze przekąsek
To kolejny problem w czasie urlopu. Jemy je praktycznie cały czas. Sprzyja temu urlopowe rozluźnienie i mnóstwo wieczornych imprez. Wydaje nam się, że to tylko kilka chipsów i krakersów. W przeciągu jednak całego urlopu sporo się tego nazbiera. I to też może mieć przełożenie na to co zobaczymy na wadze po powrocie do domu.
Albo w środku dnia idziesz sobie tamą nad Soliną. A tam… czego tam nie ma. Gofry, waty cukrowe, żelki i wiele innych. Parę takich wycieczek i gdzieniegdzie możesz się zaokrąglić. I wiesz co Ci powiem na koniec? W zasadzie to dlaczego nie. Masz urlop. Możesz do tego podejść na dwa sposoby. Trzymać się żywieniowego rygoru i średnio się bawić. Albo zapomnieć na chwilę o nim. Dobrze się bawić. Wrócisz z wakacji, to będziemy się martwić. Znaczy coś po prostu wymyślimy:).