Czy to już czas na kiełki?

Takie pytanie zadała mi ostatnio znajoma, która właśnie rozpoczęła wprowadzanie zmian w swoim jadłospisie. Wiadomo czas mamy teraz taki, że może nam brakować witamin i pierwiastków. 

I właśnie dlatego musimy ich szukać i koniecznie „wrzucić” do jadłospisu. Moja odpowiedź na to pytanie brzmiała „jak najbardziej oczywiście:)”. Zresztą jestem zdania, że w okresie późno jesiennym i zimowym warto kiełki jeść dość regularnie.

Dlaczego warto włączyć kiełki do diety?

Bo są zdrowe;). To najbardziej oczywista odpowiedź. Ale oczywiście rozbuduję ją. Tematów kiełków zwykle pojawia się w czasie gdy na półkach zaczynają królować nowalijki. Rzucamy się na nie, a niekoniecznie jest to dobry pomysł. Chociaż nowalijki i ich potencjalną szkodliwość zostawię można na inny raz. Zresztą wymaga on rozpatrzenia, bo nie jest jednoznaczny. Wróćmy do naszego dzisiejszego bohatera.

Najważniejszą i najczęściej podkreślaną zaletą jest ich ogromna wartość odżywcza. Oczywiście „normalne” warzywa również posiadają pierwiastki i witaminy. Przykładowo rzodkiewka zawiera potas, siarkę i pewne ilości fosforu. Ma też witaminy z grupy B. I to samo znajdziesz w kiełkach rzodkiewki. Różnicą polega na większym stężeniu w tych ostatnich.

Można by się pokusić o stworzenie listy zalet kiełków. Przedstawiała by się ona mniej więcej tak:

1. Bogactwo składników odżywczych.

2. Spory zastrzyk energii (przyda się to właśnie teraz.

3. Są lekkostrawne.

4. Zawierają składniki wspomagające spalanie tłuszczu.

5. Wpływają pozytywnie na nasz nastrój

Sporo też w kwestii zalet zależy od konkretnego rodzaju kiełków. I niekoniecznie pokuszę się o listę takich, które najlepiej jeść. W dużym stopniu to kwestia indywidualna. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że lubię kiełki rzodkiewki, lucerny i brokuła. Za to niespecjalnie jestem przekonany do fasoli mung. Ale znam amatorów tego rodzaju kiełków:).

Uprawiaj kiełki w domu

Można kupić już „gotowe”, ale bez większego problemu wyhodujecie je w domu. I to naprawdę bez ponoszenia większych kosztów. Wystarczy wata ( może być też lignina) i trochę wody. Są też oczywiście do kupienia specjalne naczynia, ale niekoniecznie jestem do nich przekonany. Jeśli ktoś jednak chce wydać na nie pieniądze, to jego sprawa:). Smacznego!

A żeby nie być gołosłownym. Pierwsza partia kiełków rzodkiewki w drodze:).

Share on FacebookShare on Google+Tweet about this on Twitter

pawel

Tematyką zdrowego odżywiania i odchudzania zajmuję się od lat. Sam kiedyś byłem małym (ponoć pociesznym) grubaskiem ale przyszedł czas na zmiany:). Mi się udało, Tobie też może:)

Jeden komentarz do “Czy to już czas na kiełki?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *